Kancelaria parafialna

poniedziałek - piątek:

     godz. 15.30 - 16.30

     oraz dodatkowo

poniedziałek i piątek:

     godz. 18.00 - 19.00

Ks. kmdr ppor. Władysław Miegoń (1892 - 1942)

- Kapelan Marynarki Wojennej II RP -

- Budowniczy naszego kościoła -

   Historia Kościoła i narodu „pisana” jest nie tylko przez ludzi wielkich, wpływowych, powszechnie znanych, takich, których wydarzenia wyniosły na piedestał. Zazwyczaj tworzą ją ludzie zwykli, wierni sumieniu, robiący „małe dobre rzeczy” bez rozgłosu, za to w poczuciu obowiązku. Gdy jest ich wielu, rośnie poziom duchowy i moralny społeczeństwa; gdy ich zabraknie, pęka tkanka społecznych relacji, ginie dobroć i miłość, a człowiek człowiekowi „staje się wilkiem”. Dlatego katolicyzm „promuje” świętych; ludzi, którzy swym życiem urzeczywistnili „miarę człowieczeństwa” (Jan Paweł II), a nieraz przez śmierć męczeńską otrzymali łaskę radykalnego naśladowania Chrystusa. Jednym z nich jest szczupły, niewysoki i „niepozorny” kapłan oficer, ks. kmdr ppor. Władysław Miegoń.

   Przyszedł na świat 30  września 1892 r. w Samborcu, w starej wsi położonej opodal Sandomierza, w średnio zamożnej rodzinie włościańskiej jako najstarszy z siedmiorga dzieci Stanisława i  Marianny z domu Rawera. Jego ojciec, obok gospodarstwa rolnego prowadził również warsztat kołodziejski, co pozwoliło mu zapewnić  środki na edukację  dzieci. Władysław, od wczesnego dzieciństwa zdradzał dużą ciekawość świata, wyrastał w atmosferze głębokiej religijności (jego wuj był księdzem) i gorącego patriotyzmu. Na całe życie pozostały mu w pamięci opowiadania ojca o bohaterstwie i dramacie powstańców z 1863 z roku. Od najwcześniejszych lat, jak każde wiejskie dziecko, pomagał w gospodarstwie. Z domu rodzinnego wyniósł zamiłowanie do zwierząt i doskonałą umiejętność jazdy konno. Po ukończeniu Męskiego Progimnazjum w Sandomierzu,  jako 16-latek otrzymał świadectwo dojrzałości i wstąpił do tamtejszego Seminarium Duchownego. Już w trakcie studiów seminaryjnych Władysław Miegoń dał się poznać nie tylko jako dobrze zapowiadający się kapłan, ale też gorący patriota i świetny organizator działalności kulturalno-oświatowej (w swojej rodzinnej wiosce skupiał młodzież szkolną i urządzał przedstawienia popularyzujące polskie tradycje narodowe).

   Święcenia kapłańskie ks. Miegoń otrzymał dnia 2 lutego 1915 roku z rąk ordynariusza sandomierskiego, bpa Mariana Józefa Ryxa i przez kilka kolejnych lat pełnił posługę wikariusza w parafiach diecezji sandomierskiej. Pierwszą była parafia pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Iwaniskach (nominacja 24 II 1915 r.), ale już po kilka dniach został przeniesiony - w związku z chorobą tamtejszego proboszcza - do pobliskiej, oddalonej o ok. 7 km, parafii pw. św. Barbary we wsi Modliborzyce, jako jej tymczasowy administrator. 1 X 1915 r. przeniesiony został na wikariat parafii pw. św. Stanisława Biskupa i MęczennikaBodzentynie, ok. 30 km na wschód od Kielc. Posługa w tym miasteczku nie trwała zbyt długo, bowiem już 12 VII 1916 rpojawił się w nowej parafii pw. św. BartłomiejaStaszowie. W ciągu niecałego roku zdążył zostać tam sekretarzem lokalnej ochronki, zorganizować przedstawienia teatralne "Wspomnienie" i "Kancelarii otwartej" - z których dochód zasilił kasę ochronki, a dochód z ponownych wystawień przeznaczono na dar narodowy dla Warszawy i Łodzi - dwukrotnie doprowadzić do wystawienia jasełek przez dzieci - dochód na bibliotekę dla dzieci oraz biednych mieszkańców Staszowa - a w okresie karnawału wystawić komedie "Z rozpaczy" i  "Kleptomania" - z przeznaczeniem dochodu na biednych. Dnia 9 VI 1917 r. został mianowany wikariuszem w parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi PannyIłży. Także i w Iłży Władysław założył amatorską grupę teatralną, a dochód z przedstawień przeznaczał na potrzeby najuboższych. Zawiązał też towarzystwo śpiewacze „Lutnia”.

   W poczuciu odpowiedzialności za odradzającą się w 1918 r. Polskę 28 listopada tego roku (czyli w dniu kiedy powołano do życia Marynarkę Wojenną) ks. Władysław zwrócił się do swego biskupa o zgodę na skierowanie go do duszpasterstwa wojskowego. Otrzymał jednak odpowiedź negatywną. Gdy w 1919 roku został zorganizowany Ordynariat Polowy, ks. Miegoń ponowił prośbę i tym razem uzyskał zgodę. 1 grudnia 1919 r. jako kapelan wojskowy otrzymał stopień kapitana i skierowanie do I Batalionu Morskiego, który stacjonował wówczas w Aleksandrowie Kujawskim. Batalion miał być zalążkiem Marynarki Wojennej. Stacjonował w Aleksandrowie, bo formalnie Polska nie objęła jeszcze przyznanego jej traktatem wersalskim obszaru Pomorza. Zachowane opinie poświadczają, że był człowiekiem cichym i skromnym. Nie tylko spowiadał marynarzy, rozmawiał z nimi i odprawiał nabożeństwa. On – głosząc im katechezy i tzw. pogadanki o historii Polski – odkrywał przed nimi tajemnicę świętości: służba marynarska jest pełnieniem woli Bożej, czyli miłością czynu. Tę miłość realizował prowadząc kursy dokształcające dla marynarzy (język polski, matematyka, historia, geografia). Od wiosny 1920 r. czynił to w Pucku, korzystając z kościoła św. Piotra i Pawła, ale także wygłaszając pogadanki o związkach Pomorza z Polską dla pucczan oraz w pobliskim Swarzewie i Wielkiej Wsi. I powoli rósł jego autorytet. Gdy jednak Ojczyzna znalazła się „w potrzebie”, był gotów. Kiedy 6 lipca utworzono Pułk Morski, ks. kpt Władysław Miegoń stał się duszpasterzem trzech batalionów. Już 31 lipca ruszył z I Batalionem na front (okolice Łomży i Ostrołęki) z bolszewikami. Jego bohaterska epopeja wojenna ugruntowała legendę niezłomnego kapelana. Odznaczył się niezwykłą odwagą, z bezprzykładnym poświęceniem posługiwał rannym i umierającym, imponował doskonałą jazdą konną i udziałem w wypadach zwiadowczych. Dnia 9 sierpnia 1920 roku został ranny w głowę pod Makowem Mazowieckim. Rana była poważna i długo się goiła. W dramatycznych okolicznościach (batalion prawie 2 tygodnie był w odwrocie, okrążenie przez bolszewików) przejmował nawet dowództwo. Warto dodać, że takie zaangażowanie nijak nie kłóci się z nauczaniem katolickim, które nie tylko zaleca, ale nakazuje poświęcenie życia dla ojczyzny, jeśli zajdzie taka potrzeba. Co więcej, istnieje – jeśli inne środki zawiodą – powinność toczenia wojny w obronie zagrożonej ojczyzny. Ks. Miegoń rychło został „rozpoznany” jako autorytet i wzór osobowy (cnót żołnierskich, ludzkich i jednocześnie chrześcijańskich), gdy 5 czerwca 1921 r. w Toruniu marszałek Józef Piłsudski udekorował go Srebrnym Krzyżem Orderu „Virtuti Militari” i Krzyżem Walecznych.

   Po zakończeniu wojny i powrocie do Pucka (tworzyła się już flota Marynarki Wojennej) odwiedzał okręty, prowadząc modlitwy poranne i wieczorne. Kontynuował pracę kulturalno-oświatową, organizując m.in. teatr amatorski, kino oraz bibliotekę marynarską. Organizował kursy pisania i czytania dla analfabetów. Był inspiratorem utworzenia w Pucku Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego „Bałtyk”. Dnia 29 maja 1921 roku ks. Władysław Miegoń, jako kapelan Marynarki Wojennej, odprawił na brzegu morkim w Gdyni polową Msze św. i dokonał poświęcenia pierwszych wykonywanych tam robót związanych z budową "Tymczasowego Portu Wojennego i Schroniska dla Rybaków" jako zalążka przyszłego portu morskiego. Gdy przeniesiono do Gdyni dowództwo floty (wybudowano port wojenny w Oksywiu), z dniem 8 lipca 1926 r. ks. W. Miegoń został proboszczem utworzonej tam 1 maja tegoż roku parafii wojskowej. W marcu 1927 r. otrzymał propozycję pracy w Toruniu jako zastępca dziekana. Odmówił przyjęcia tej funkcji. Kolejnej oferty już nie było, zamiast niej Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało rozkaz ( 5 listopada 1928 r.) przenoszący ks. Miegonia z Gdyni do Lublina na stanowisko Kierownika Rejonu Duszpasterstwa. Komendant portu wojenne­go w Gdyni kmdr por. Władysław Filanowicz wydał z tej okazji 7 grudnia 1928 r. specjalny rozkaz dzienny, w którym podnosił zasługi ks. Miegonia i stwierdził, że ks. Władysław „...zespolił się ściśle z Marynarką Polską w pracy twórczej i był jej wyrazicielem duchowym, szerząc oświatę i polskość wśród ogółu marynarzy”. Następnie podkreślił komendant portu zasługi ks. Miegonia w tych słowach: „Jako kapelan i kierownik oświatowy prowadzi uniwersytet żołnierski, zakłada czytelnie, bibliotekę i organizuje pożyteczne rozrywki dla marynarzy jak to teatry amatorskie i kina w Pucku i Gdyni. Wreszcie jako oficer i kolega przez swój szlachetny charakter i uczynność wywiera światły i dobroczynny wpływ na otoczenie. Żegnając - kończył rozkaz dzienny z żalem ks. kapelana Miegonia, jako przełożony wyrażam Mu cześć, uznanie i wielką wdzięczność za całą Jego twórczą działalność w podległych mi oddziałach”. 

   W Lublinie przebywał ks. Władysław do 1 stycznia 1934 r. Spełniał tam obowiązki kapelańskie i jednocześnie przez cztery lata uczęszczał  na zajęcia z prawa kanonicznego, w większości prowadzone w języku łacińskim. Nie miał predylekcji do pracy badawczej, nie planował też kariery naukowej, ale studia odbył rzetelnie, bez żadnych trudności realizując program. Do egzaminu końcowego (licencjackiego) jednak  nie przystąpił; w rezultacie otrzymał jedynie zaświadczenie - podówczas oficjalnie nazywane absolutorium. W dokumencie podpisanym przez rektora i dziekana czytamy, że „przesłuchał przepisane przedmioty, złożył obowiązujące egzaminy oraz brał udział w seminariach, na skutek czego otrzymuje niniejsze absolutoriom na dowód ukończenia Wydziału Prawa Kanonicznego KUL". Dużo skorzystał, jak sam twierdził, z wykładów i jeszcze lepiej przygotował się do dalszej pracy. Prawie z marszu zaangażował się w działalność założonego w 1921 roku w Lublinie towarzystwa śpiewaczego „Lutnia”. Jego wkład w rozwój tego wielce zasłużonego dla kultury stowarzyszenia musiał być niebagatelny, skoro został jego członkiem honorowym i otrzymał Honorową Odznakę Śpiewaczą III stopnia. Ponadto w Lublinie bardzo czynnie włączył się w dzieło restauracji i przebudowy tamtejszego kościoła garnizonowego przeprowadzone w latach 1927-1932. Lubelski epizod jego kapelańskiej posługi ma związek z jego umiłowaniem prawdy; krytykując zamach majowy w 1926 r. organizując nabożeństwa za poległych, był wierny swemu sumieniu, choć zdawał sobie sprawę, jakie reperkusje może to pociągnąć. Właśnie autorytet, jakim się cieszył w Marynarce Wojennej, sprawił, że po kilku latach wrócił do marynarzy. Podobno Ks. Biskup Gawlina miał mu wówczas powiedzieć: wróci ksiądz na dawne swe miejsce kapelana marynarki, bo wszyscy od admirała do marynarza nie dają mi o to spokoju. Istotnie by bardzo lubiany i ceniony przez żołnierzy i oficerów za pogodne, życz­liwe i uczynne usposobienie, oraz za prostotę w obejściu i pomoc okazywaną bliźnim. Po powrocie do Gdyni otrzymał  awans na stopień starszego kapelana (komandor podporucznik) i został wyznaczony na stanowisko Kapelana Dowództwa Floty. A pracował z niespożytą energią i zapałem; w Oksywiu zorganizował teatr, prowadził kursy dla podoficerów, założył kino, bibliotekę i marynarską orkiestrę smyczkową. Lubił dawać - większość pensji oficerskiej przeznaczał na wsparcie ubogich, studentów, żołnierzy, sierot. Mieszkał po spartańsku - łóżko, stół, kilka krzeseł. I budził zaufanie; pokornie zawsze salutował pierwszy. Nadzwyczajną aktywność duszpasterską i dobroć umiał połączyć ze zmysłem praktycznym. Dlatego w 1934 r. podjął rozpoczęte przez ks. ppłk  Jerzego Szackiego dzieło budowy kościoła garnizonowego i utworzył cmentarz marynarski na Oksywiu. Podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r. ks. kmdr Miegoń bohatersko służył żołnierzom Lądowej Obrony Wybrzeża i „swoim” marynarzom. Nosił rannych i opatrywał ich w Szpitalu Morskim, odprawiał nabożeństwa w kościele, przedzierał się na linię walki, by udzielić sakramentów umierającym i pokrzepić walczących. Po zakończeniu walk odprawił pogrzeb dowódcy obrony Wybrzeża, płka Dąbka, który nie widząc szans na obronę popełnił samobójstwo.

   Po kapitulacji został w przepełnionym rannymi szpitalu Oksywiu. Niebawem miał się dopełnić finał drogi wpatrzonego w Chrystusa kapelana. Dwa tygodnie później – zgodnie z konwencją genewską – został zwolniony z niewoli i otrzymał dokument gwarantujący mu nietykalność. Nie skorzystał z niego, wolał zostać z marynarzami w niewoli. 2 października 1939 r. pożegnał się z siostrą Marią Staśkiewicz (mieszkała w Gdyni na Grabówku) i na okręcie „Wilhelm Gustloff” dotarł do Flensburga, a potem do Szlezwik-Holsztynu. W jenieckim obozie opiekował się ok. 2,5 tysiącami rannych jeńców. Administracja niemiecka, widząc jego „destrukcyjny” wpływ na żołnierzy, traktowała go brutalnie. 5 listopada odprawił „nielegalną” Mszę św., zakończoną hymnem „Boże coś Polskę”. W grudniu został odesłany do oflagu w Rotenburgu k. Fuldy, gdzie Niemcy zesłali wszystkich polskich kapelanów wojskowych, by 18 kwietnia 1940 znaleźć się w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie (nr obozowy 1140). Pozbawieni wszystkich praw oficerskich, zostali oni 7 lipca 1942 r. przewiezieni do Dachau. Z grupy 51 kapelanów w ciągu pół roku zmarło aż dwudziestu. Polscy kapłani byli jedną z najgorzej traktowanych społeczności w obozie. Po trzymiesięcznym pobycie w obozie koncentracyjnym w Dachau wycieńczony głodem (puchlina wodna), torturami i chorobami ks. Miegoń, więzień numer 21223, oddał ducha 15 października 1942 r. o godz. 8.45, a jego ciało spopielono w obozowym krematorium. Ostatniej spowiedzi ks. Miegonia wysłuchał ks. Feliks Kamiński, kapłan diecezji chełmińskiej, przyjaciel sprzed wojny. Księże Feliksie, proszę mnie wyspowiadać, bo czuję, że zbliża się koniec. I rzeczywiście była to jego ostatnia spowiedź. Zdążył jeszcze przyjąć od mojego następcy-pisarza Komunię Świętą i rozstał się z tym światem brudu, wesz i smrodu. Żal mi go było bardzo, był podporą i opiekunem.

   Dnia 13 czerwca 1999 roku papież Jan Paweł II beatyfikował go w grupie 108 błogosławionych polskich męczenników z czasów II wojny światowej.

   Bł. ks. kmdr por. Miegoń poprzez swoje życie, działalność duszpasterską i męczeńską śmierć staje się dla nas żywą syntezą polskiego patriotyzmu: połączenia katolickiej wiary z gotowością do służby Ojczyźnie. Ostatecznie bowiem „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie oddaje za przyjaciół swoich”. Można „oddawać” życie w służbie codziennej, w życiu małżeńskim, rodzicielskim, duszpasterskim. Błogosławiony Władysław robił to jako gorliwy duszpasterz marynarzy. W ten sposób upodobnił się całkowicie do Mistrza, Jezusa Chrystusa. Czyniąc przez całe swe świadome życie dar z samego siebie, dopełnił tego daru składając ofiarę z życia. Warto się więc z Błogosławionym zaprzyjaźnić, by zrozumieć, że wielkość chrześcijańskiego powołania nie na bohaterstwie polega, lecz na wytrwałej współpracy z Jezusem Chrystusem.

Ks. Władysław Miegoń jako wikariusz parafii pw. św. Bartłomieja w Staszowie wraz z wiernymi przed filialnym kościołem pw. Ducha Świętego

Fotografia umieszczona powyżej pochodzi z książki "Staszowscy duszpasterze w okresie międzywojennym" autorstwa Agaty Łucji Bazak, Wydawnictwo ARMORYKA, Sandomierz 2020.

Iłżeckie Towarzystwo Śpiewacze „Lutnia” ze jego założycielem ks. Miegoniem / Iłża - 1917 rok / - fotografia ze zbioru L. Lipczyńskiej za ilzahistoria.pl

Marszałek Józef Piłsudski dekoruje krzyżem "Virtuti Militari" ks. kpt. Władysława Miegonia w gronie oficerów i marynarzy odznaczonych w Toruniu w dniu 5 czerwca 1921 roku.

Ks. kpt. Władysław Miegoń - 1921 rok

Ks. kpt. Władysław Miegoń z aktorami założonego przez siebie amatorskiego Teatru Marynarskiego po przedstawieniu „Lilla Weneda” Juliusza Słowackiego / Puck - 1924 rok /

Ks. kpt. Władysław Miegoń wyprowadzący wojskowy kondukt pogrzebowy z puckiej fary.

Ks. kpt. Władysław Miegoń (w pierwszym rzędzie, w środku ) wśród marynarzy portu wojennego na Oksywiu (druga od lewej Maria Miegoń - Staśkiewicz, siostra księdza kapelana )

Ks. kpt. Władysław Miegoń wśród oficerów / 1923 rok / (w rzędzie osób siedzących: w środku kmdr Jerzy Świrski oraz pierwszy z prawej kmdr por. Józef Unrug )

Ks. Władysław Miegoń w domu państwa Jarosławskich, przyjaciół z Lublina / 1930 rok

Ks. kpt. Władysław Miegoń wśród oficerów w Lublinie / 1931 rok

Msza św. odprawiana przez ks. Miegonia na ORP Gen. Haller (fotografia ze zbiorów Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni)

Ks. kmdr ppor. Władysław Miegoń celebruje Msze św. na pokładzie ORP „Bałtyk” w porcie wojennym na Oksywiu przed promocją absolwentów Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej / sierpień 1934 roku

Ks. kmdr ppor. Władysław Miegoń celebruje nabożeństwo żałobne "za spokój duszy śp. Marszałka Piłsudskiego" - Westerplatte, 15 maja 1935 roku

Ks. kmdr ppor. Władysław Miegoń z członkami założonego przez siebie marynarskiego chóru / Gdynia 1935 /

Ks. Władysław Miegoń urlopy wypoczynkowe zwykle przeznaczał na pomoc rodzinie podczas prac żniwnych.

Ks. kmdr ppor. Władysław Miegoń na weselu por. mar. Zbigniewa Przybyszewskiego i Heleny Poważe / 1935 rok /

Ks. kmdr ppor. Władysław Miegoń (drugi z lewej w trzecim rzędzie od dołu ) wśród 59 kapelanów w niemieckim obozie jenieckim / oflag IX A/Z Rotenburg a. d. Fulda - marzec 1940 rok /

List ks. Miegonia do bp. M. Ryxa z prośbą o zgodę na przejście do wojska [źródło: Archiwum Diecezji Sandomierskiej, fot.P.N.]

Informacja z "Katolik Polski" nr 107 z 9.05.1928 rok.

Pamiątkowy dyplom ofiarowany ks. Miegoniowi przez oficerów MW w związku z jego przeniesieniem w 1928 roku do Lublina.

Zaświadczenie o wygłoszeniu zapowiedzi przedmałżeńskich wystawione w 1937 roku przez bł. ks. kmdr. por. Władysława Miegonia.

Metryka zgonu ks. kmdr ppor. Władysława Miegonia sporządzona w dniu 8 marca 1943 rok przez komendanta obozu koncentracyjnego w Dachau / + 15 października 1942 roku /

Obraz przedstawiający 108 męczenników z czasów II wojny światowej beatyfikowanych podczas Podróży Apostolskiej Jana Pawła II do Polski w Warszawie 13 czerwca 1999 roku.

* Film z uroczystości poświęcenia fregaty "Dar Pomorza"

minuta 02.08 - 02.15 scena przy stole - siedzą od lewej: Julian Ginsbert, ks. Władysław Miegoń, kpt. Stanisław Nahorski.

Opracowanie ks. Miegonia zamieszczone w Rozkazie Wewnętrznym Biskupa Polowego Wojsk Polskich nr 5 / 1936  z dnia 23 X 1936 r.

( poniżej )

 

Dzisiaj jest

niedziela,
03 listopada 2024

(308. dzień roku)

Święta

Niedziela, XXXI Tydzień zwykły
Rok B, II
Trzydziesta Pierwsza Niedziela zwykła

Msze Święte

poniedziałek - sobota:

     godz. 17.00

niedziela:

     godz.   9.30, 11.00, 19.30

Wyszukiwanie
Licznik
Liczba wyświetleń strony:
5967